02 kwietnia 2007, 02:31
A mój rozmówca zasnął dzisiaj z słuchawką przy uchu. Dobry ze mnie środek nasenny. Usmiechnęłam się mówiąc dobranoc w próżnię i naciskając klawisz zakończ rozmowę.
Przeżyłam dzień bez relanium. Przeżyje i bez melatoniny noc.
Melancholijnie mi się zrobiło o tej drugiej w nocy. Żebym mogła coś z sobą zrobić, żebym mogła inaczej sie czuć.
I nikt, nic nie musi rozumieć i nikt nie musi mnie rozumieć.
Oddalam się od nich mimo, że chcą być blisko. Bo nie cieszy, bo nie mam ochoty. Nie potrafię inaczej.
Obiecuję i niedotrzymuje słowa.
Żle mi, naprawdę mi źle. Psychicznie i fizycznie. Za dużo tego wszystkiego.