Pokłady wielkiego strachu. Nie potrafię tego ogarnąć. Staram się uciekać w świat zajęć i kultury, żeby choć na chwilę nie myśleć, ale nawet wtedy w ciągu sekundy robi mi się tak przykro. I nic nie mogę zrobić, i tylko patrzeć i czekać i mieć nadzieję. Jeszcze tyle słów niewypowiedzianych, jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Obiecałam sobie coś. Płaczę, krzyczę, proszę, błagam. Nie tak miało być.
Kulturalnie:
- Tańczący Derwisze. Podział na części. Pierwsza: śpiew i instrumenty. Oczyszcenie sali z złej energii. Druga część: Od narodzin aż do śmierci. Taniec Derwiszy. Ponoć mogą wykonywać 60 obrotów na minutę. Pobogłosawieni zostaliśmy. Muszę przyznać, że całkiem inaczej sobie to wyobrażałam, ale to co zobaczyłam było jeszcze lepsze. Całkowicie inne.
- One Love Sound Fest. Wrocław. Tysiące ludzi, tysiące dredów, sala sound systemowa oraz scena główna. Koncerty od 17 do 6 rano. Kupa pod butką. 3 godzinne spanie w aucie. Bolące nogi, poranna kawa, zdjęcia. Panorama Racławicka byłaby obejrzana gdyby bilet nie kosztował 15 zł. Spacerkiem po rynku. Defilada policji. Zapiekane warzywa z serem, rurki z bitą śmietaną w kawiarni rodem z PRLu.
- Trening twórczości: Jestem Julka, czuję się jak piecyk kaflowy, jestem jak książka. Lubię śnieg. Nie lubię wątróbki. W herbie mam flagę w kolorach rasta oraz miecz i tarczę. Kojarzysz mi się z uśmiechnietym skrzatem. Tysiąc definicji buta. I tylko jedno zyczenie do czarnoksiężnika. Kobiety dzielą się na intelektualne blondynki, te po 30stce, 40stce, wieczne osiemnastki, te o których wieku się nie mówi itd. Zycie jest jak jazda na tygrysie bo raz jesteśmy na dole a raz na górze.
Zajęcia:
- biblioteki, pisanie pracy, wykłady, ćwiczenia, zakupy, obmyślanie sylwestra (nie mam ochoty, nie ma radości), rozmowy, umawianie się na wyjście do teatru i przesuwanie terminu, słuchanie płyt, czytanie gazet, jedzenie, rozsmakowywanie się w herbatach, płacz, malowanie oczu, przytulanie.
Większość z tego jest tak mało ważna wobec tego jednego najważniejszego...