02 grudnia 2006, 01:25
Panu B. chyba coś się pomyliło. Do ciagnięcia tej znajomości trzeba dwojga. Odezwałam się jeden raz, drugi, trzeci. Owszem zawsze odpisywał, rozmowa bywała całkiem normalna, bez półsłówek, prób spławienia mnie. Ale dlaczego to ja mam być zawsze inicjatorką? To ma być równość koleżeńska. Jak mnie najdzie ochota odzywam się, jak On będzie chciał coś mi przekazać to On. Fakt faktem, że czasem ludzie zarzucają mi, że się prawie nigdy pierwsza na gg nie odzywam czy że jestem na niewidocznym, ale niech się Pan B. tym moim invisible nie wykręca. Olewam sprawę. Nie odzywam się już. Pierdole. I wiem co usłyszę przy pierwszym lepszym spotkaniu w knajpie: "dlaczego się nie odzywasz?". Wtedy to se pogadamy koleżko, albo chcesz mieć ze mną kontakt albo nie i nie ma obawy, że bede sikać ze szczęścia kiedy napiszesz kilka słów pierwszy, bo dostałam objawienia- wcześniej czy później miedzy Nami coś by pierdykło, konkretnie miejsce życia: Polska kontra inne kraje Europy, bo ja chcę wyjechać na pół roku, rok, a On nie wyobraża sobie życia poza Polską ;) Skąd inąd dobrze wiedzieć, gdzie można będzie go znaleźć;)