I po raz kolejny przekonałam się, że nie ma niczego pośredniego. Jest wszystko albo nie ma niczego. Uciec bym chciała, choć na chwilę. Wykrzyczeć. Przecież nie ma ludzi lepszych ani gorszych, ale są ciekawsi i Ci mniej ciekawi, żeby nie powiedzieć nudni. I właśnie w tym sęk. Czuje się właśnie taka nudna, nieciekawa. I kto jak kto, ale ja mam podstawę żeby tak myśleć. Nie zrobię z tym nic. Próbowałam się zmienić nie raz. Nic to nie daje. Nie pozbędę się nieśmiałości, nie pozbędę się tego, że ludzie widzą we mnie przestarszoną sarnę, tudzież owieczkę ;) Bo nawet wtedy gdy tak się nie czuję, to tak wyglądam. Nie przełamię niechęci do mówienia. Nie stanę się super przebojowa. Nie będę mieć siły przebicia. Nie nauczę się walczyć, podkładać świnie. Nie nauczę się robić z igły widły. heh chyba mam jakieś problemy z własną osobowością. I nawet pisząc to wprowadzam jakiś element humorystyczny mimo, że wcale do śmiechu mi nie jest. O tak... nudna, nieciekawa, zryta.... no to jestem w domu :)
"Tkliwa oraz waleczna
Wydająca na świat cierniowe moce
W niewiernej posłudze
Melancholią wiecznie zakryta.
Róża stubarwnie o bój
Rozgrywająca swój żywot.
Istnieć czy torfem swego upadku się kłaniać?
Ściełać całuny po których inni kroczą...
Pomiędzy rozstajami
Między sobą i melancholii kirem
Między ludzmi z pustą umbrą ducha.
Istnieć czy dać się ponieść
Upokażającym jadem swego ciernia....
Piętno róży miłującej
Piętno róży zadającej ból."