Najnowsze wpisy, strona 10


Mikołaj ma się dobrze - zna adresy wszystkich...
Autor: alchemia
08 grudnia 2006, 23:04

Moje życie to teraz pisanie pracy mgr, biblioteki itp. a efektów dalej brak. Jutro kolęda. Znowu trzeba będzie udawać, że nie ma nikogo w domu... Może taktycznie gdzieś wyemigruje. Z rozmów nadkobiet:

M: Jak tam kwestia B. Odzywa się?

Ja: no pewnie, że nie. Ale zwisa mi to.

M: Olać chwasty ciepłym moczem.Oto jest dewiza z życia wzięta.

Ja:  Tylko serce mi na moment stanęło jak zobaczyłam go w autobusie.

M: acha. To rzeczywiście Ci zwisa.

Ja: no bo wiesz, jak to się mówi co z oczu to z serca. Więc zwisa mi jak Go nie widze:)

Trzymajcie się ciepło w ten cholernie zimowy grudzień.

jeśli wystarczajaco mocno w coś wierzymy...
Autor: alchemia
02 grudnia 2006, 01:25

Panu B. chyba coś się pomyliło. Do ciagnięcia tej znajomości trzeba dwojga. Odezwałam się jeden raz, drugi, trzeci. Owszem zawsze odpisywał, rozmowa bywała całkiem normalna, bez półsłówek,  prób spławienia mnie. Ale dlaczego to ja mam być zawsze inicjatorką? To ma być równość koleżeńska. Jak mnie najdzie ochota odzywam się, jak On będzie chciał coś mi przekazać to On. Fakt faktem, że czasem ludzie zarzucają mi, że się prawie nigdy pierwsza na gg nie odzywam czy że jestem na niewidocznym, ale niech się Pan B. tym moim invisible nie wykręca. Olewam sprawę. Nie odzywam się już. Pierdole. I wiem co usłyszę przy pierwszym lepszym spotkaniu w knajpie: "dlaczego się nie odzywasz?". Wtedy to se pogadamy koleżko, albo chcesz mieć ze mną kontakt albo nie i nie ma obawy, że bede sikać ze szczęścia kiedy napiszesz kilka słów pierwszy, bo dostałam objawienia- wcześniej czy później miedzy Nami coś by pierdykło, konkretnie miejsce życia: Polska kontra inne kraje Europy, bo ja chcę wyjechać na pół roku, rok, a On nie wyobraża sobie życia poza Polską ;) Skąd inąd dobrze wiedzieć, gdzie można będzie go znaleźć;)

cheers ;)
Autor: alchemia
28 listopada 2006, 16:54

Jeden Pan ten sam co opowiedział kiedyś dowcip abstrakcyjny:

Wchodzą mrówki do autobusu: pierwsza, druga, wpół do trzeciej :)

Otóż ten sam Pan, z którym chodze na uczelnie, wymyslił coś co dla własnych potrzeb sobie przeinaczam i otóż:

To nie jest tak, że nie mam chłopaka, to chłopak nie ma mnie :)

Nie ma to jak trochę usmiechu w ponury dzień:)

Bez tytułu
Autor: alchemia
26 listopada 2006, 18:23

Nie planowałam tych Andrzejek, niczego się nie spodziewałam. Było jak zwykle z tą różnicą, że na dzień dobry wypiłam  adwokata, dwa drinki, wiśniówkę, piwo z żoładkową i sokiem a nie jak zwykle piwo, piwo i jeszcze piwo. I B. był i znajomi inni byli i baloniki i wstążki. I nawet nie wiem jak pod wpływem impulsu, zagadałam do Niego kiedy chciał już wychodzić. Otoczenie głośne trudno było się usłyszeć, więc zaczajiliśmy się przy drzwiach wejściowych. Spokojnie rozmawialiśmy o wszystkim, o jego pracy, wyjeździe, o tym co teraz dla mnie najważniejsze, o treningu twórczości. Nie wiem jak nie wiem kiedy, nie wiem dlaczego ale przyjemnie było poczuć Jego usta na swoich i rekę głaszczącą po włosach. Przekonałam go żeby został jeszcze chwilę, a potem a potem wracaliśmy razem do domu. Niczego nie oczekuje. Wiem na czym stoje. Ponoć mój pierwszy mail dał mu wiele do myślenia, ponoć nie chce wyjeżdżać, prosiłam go, żeby przed wyjazdem się jeszcze odezwał, żebyśmy się spotkali ten ostatni raz, chce, żebym przyjechała kiedyś do Niego do Poznania. Chyba jest dobrze w tej znajomości tak jak jest, tamto jako zalążek "Nas" nie funkcjonowało dobrze, było zbyt męczące, miejscami sztuczne, pozatym było za szybko. Teraz jest przyjemnie, tak jak powinno być, tylko szkoda, że wyjeżdża, że to się może urwać, urwie...

but to nic innego jak przechowywalnia na...
Autor: alchemia
24 listopada 2006, 02:26

Pokłady wielkiego strachu. Nie potrafię tego ogarnąć. Staram się uciekać w świat zajęć i kultury, żeby choć na chwilę nie myśleć, ale nawet wtedy w ciągu sekundy robi mi się tak przykro. I nic nie mogę zrobić, i tylko patrzeć i czekać i mieć nadzieję. Jeszcze tyle słów niewypowiedzianych, jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Obiecałam sobie coś. Płaczę, krzyczę, proszę, błagam. Nie tak miało być.
Kulturalnie:
 - Tańczący Derwisze. Podział na części. Pierwsza: śpiew i instrumenty. Oczyszcenie sali z złej energii. Druga część: Od narodzin aż do śmierci. Taniec Derwiszy. Ponoć mogą wykonywać 60 obrotów na minutę. Pobogłosawieni zostaliśmy. Muszę przyznać, że całkiem inaczej sobie to wyobrażałam, ale to co zobaczyłam było jeszcze lepsze. Całkowicie inne.
- One Love Sound Fest. Wrocław. Tysiące ludzi, tysiące dredów, sala sound systemowa oraz scena główna. Koncerty od 17 do 6 rano. Kupa pod butką. 3 godzinne spanie w aucie. Bolące nogi, poranna kawa, zdjęcia. Panorama Racławicka byłaby obejrzana gdyby bilet nie kosztował 15 zł. Spacerkiem po rynku. Defilada policji. Zapiekane warzywa z serem, rurki z bitą śmietaną w kawiarni rodem z PRLu.
- Trening twórczości: Jestem Julka, czuję się jak piecyk kaflowy, jestem jak książka. Lubię śnieg. Nie lubię wątróbki. W herbie mam flagę w kolorach rasta oraz miecz i tarczę. Kojarzysz mi się z uśmiechnietym skrzatem. Tysiąc definicji buta. I tylko jedno zyczenie do czarnoksiężnika. Kobiety dzielą się na intelektualne blondynki, te po 30stce, 40stce, wieczne osiemnastki, te o których wieku się nie mówi itd. Zycie jest jak jazda na tygrysie bo raz jesteśmy na dole a raz na górze. 
Zajęcia: 
- biblioteki, pisanie pracy, wykłady, ćwiczenia, zakupy, obmyślanie sylwestra (nie mam ochoty, nie ma radości), rozmowy, umawianie się na wyjście do teatru i przesuwanie terminu, słuchanie płyt, czytanie gazet, jedzenie, rozsmakowywanie się w herbatach, płacz, malowanie oczu, przytulanie. 

Większość z tego jest tak mało ważna wobec tego jednego najważniejszego...