Archiwum 28 stycznia 2007


"Daily bread and cornflakes, damn profusion...
Autor: alchemia
28 stycznia 2007, 16:44

Jednak to tak jest, że jak myślisz, że będzie świetna impreza to bawisz się do kitu, a kiedy nie chce Ci się ruszać tyłka z domu, potem okazuje się, że zabawa przednia. Tym razem niestety dopadło mnie to pierwsze. Bezsensu bo nie powinno mnie obchodzić, do kogo B. zarywa ale po prostu nerwy miałam i aż musiałam siąść tyłem, żeby nie widzieć jak się do takiej jednej dziewuszki przymilał i z nią chyba nawet wyszedł, ale pinkole to... okazuje się nie być wcale takim fajnym;) Jego była w dodatku obgadała mnie z jakimś kolesiem. D. nie przyjechał a najpierw mnie wkurzył gadką na gg. Jedyny miły akcent to rozmowa z Obłokiem i ogólnie że koncert był. Czuję, że muszę się odizolować od ludzi na jakiś czas bo załapuje negatywnego nastawienia do nich, nie chce mi się z nimi gadać a jak już to najlepiej zjebać w dwóch słowach, żeby juz się nie odzywali i dali mi spokój. Zmuła totalna. Poleza wieczorem śnieguloka ulepić, przygrzmocić mojej M. z śnieżki, bo też ma jakąś deprecjoze, to może obie odżyjemy;) Jeszcze zachaczy się o jakąs knajpę i będzie miło...:)Cholercia... egzamin mam w wtorek....eeee zdąża się naukać ;)