Archiwum 23 stycznia 2007


manipulowanie czasem, miejscem, problemem...
Autor: alchemia
23 stycznia 2007, 00:34

Ktoś ostatnio powiedział, że ten blog jest inny, od tamtego (under cover of night), że ten jest bardziej o uczuciach. Zastanawiam się czy to dobrze czy źle. I teraz chyba trochę żałuję, że skasowałam tamtego- jednak dziewicze projekty są najlepsze;) Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. D. się odezwał znowu, zasmucony wielce, że NAS nie było w sobotę w knajpie. Nie lubię tego jak ktoś do mnie pisze przez pryzmat Nas. Tak tak doskonale wszscy wiedzą że jesteśmy z moimi dziołchami w bliskich komitywach i chyba się wszscy od tego nauczyli, że jak jedna to i pozostałe dwie. Pamiętam jak B. pierdolnął hasłem: "myślałem że przyjedziesz z koleżankami." Do tej grupki jeszcze pewnie zalicza się Kangur i o określeniach takich jak harem też można było swego czasu słyszeć. Mniejsza z tym. Poinformowałam D. że koncertos jest w sobotę i prawdopodobnie będziem tam, na co On, że kusząca propozycja. Tak więc no nie wiem nie wiem... zobaczę Go i... no właśnie co??? przeczuwam że mnie sparaliżuje... no dobra nie ważne. Przejmuje się na wyrost, tymczasem ja tu pierdu pierdu a jutro egzamin o 8:30 z negocjacji, to oznacza że wstać muszę w środku nocy bo o 6:((( aaaaaaaa przerażające!!!! :) I czemu nad morzem ponoć śnieg pada, a prawie, że w górach to śniegu niet ? ;)