Archiwum grudzień 2006, strona 1


Pachnidło :)
Autor: alchemia
18 grudnia 2006, 00:53

Kobietą i mężczyzną wlewającym na siebie pół flakonu perfum, wody toaletowej,  wody po goleniu czy co tam jeszcze innego mówię stanowcze nie. Mężczyzna powinien pachnieć albo naturą, może być to dzika natura, ;) albo delikatnie tak, że zapach czuć w momencie gdy zbliży się głowę do Jego ramienia, szyji;) Żadna mi to przyjemność siedzieć w gęstych oparach;) Takie to mam spostrzeżenia z wczorajszego wieczoru, kiedy to przysiadł się Wu i momentalnie me nozdrza zostały zaatakowane przez Jego pachnidło. Noż to przecież człowiek pijany jest bardzo wyczulony na różne zapachy;) Oczywiście musiałam to skomentować. A wyglądało to tak: <machanie ręką przed nosem> ułaaaaa aleś sie wypachnił i dziki śmiech. było też odchylenie całego tłuowia w lewą strone w celu złapania świeżego powietrza o ile w barze można mówić o świeżym;)Heh tu mi się też przypomina jak B. przyjechał do mnie po raz pierwszy. Robiłam kawę w kuchni a kiedy wróciłam do pokoju to uderzył mnie zapach jego wody. Parę godzin później siedzieliśmy w knajpie, a ja właśnie palnęłam o tym Jego zapachu wypełniającym cały pokój. Zmieszał się tylko, nic nie powiedział, ale też nigdy potem się nie perfumował;) Jego naturalny zapach i tak mnie urzekał;)  Tak to chyba jednak jest czuły punkt- zapach, bo w końcu panowi fukają się żeby się podobać, a tu trafią na takiego pojebka jak ja i magia pryska, choć ja nie mam nic złego na myśli;) Pamiętam kolegę z klasy z podstawówki. Pachniał nieziemsko, mogłabym go wąchać i wąchać;), ale skubaniec nie chciał powiedzieć co to za zapach, tak więc wybrałyśmy się z koleżanką do sklepu w celu przeprowadzenia akcji "Czym pachnie Jacuś" i obwąchałyśmy wszystkie męskie zapachy, do dziś nie wiedząc co to była za woda:) A  były Obłok pachniał mi ciastkami ;)

with dedication
Autor: alchemia
14 grudnia 2006, 01:14

Po deszczu wychodzi tęcza czyż nie takie przesłanie niósł zapach pomarańczy zawsze? :)

Może nie Van Gogh ale słoneczniki :)

Piętno róży krwawiącej.
Autor: alchemia
09 grudnia 2006, 22:23

I po raz kolejny przekonałam się, że nie ma niczego pośredniego. Jest wszystko albo nie ma niczego. Uciec bym chciała, choć na chwilę. Wykrzyczeć. Przecież nie ma ludzi lepszych ani gorszych, ale są ciekawsi i Ci mniej ciekawi, żeby nie powiedzieć nudni. I właśnie w tym sęk. Czuje się właśnie taka nudna, nieciekawa. I kto jak kto, ale ja mam podstawę żeby tak myśleć. Nie zrobię z tym nic. Próbowałam się zmienić nie raz. Nic to nie daje. Nie pozbędę się nieśmiałości, nie pozbędę się tego, że ludzie widzą we mnie przestarszoną sarnę, tudzież owieczkę ;) Bo nawet wtedy gdy tak się nie czuję, to tak wyglądam. Nie przełamię niechęci do mówienia. Nie stanę się super przebojowa. Nie będę mieć siły przebicia. Nie nauczę się walczyć, podkładać świnie. Nie nauczę się robić z igły widły. heh chyba mam jakieś problemy z własną osobowością. I nawet pisząc to wprowadzam jakiś element humorystyczny mimo, że wcale do śmiechu mi nie jest. O tak... nudna, nieciekawa, zryta.... no to jestem w domu :)

"Tkliwa oraz waleczna
Wydająca na świat cierniowe moce
W niewiernej posłudze
Melancholią wiecznie zakryta.
Róża stubarwnie o bój
Rozgrywająca swój żywot.

Istnieć czy torfem swego upadku się kłaniać?
Ściełać całuny po których inni kroczą...

Pomiędzy rozstajami
Między sobą i melancholii kirem
Między ludzmi z pustą umbrą ducha.

Istnieć czy dać się ponieść
Upokażającym jadem swego ciernia....

Piętno róży miłującej
Piętno róży zadającej ból."

Mikołaj ma się dobrze - zna adresy wszystkich...
Autor: alchemia
08 grudnia 2006, 23:04

Moje życie to teraz pisanie pracy mgr, biblioteki itp. a efektów dalej brak. Jutro kolęda. Znowu trzeba będzie udawać, że nie ma nikogo w domu... Może taktycznie gdzieś wyemigruje. Z rozmów nadkobiet:

M: Jak tam kwestia B. Odzywa się?

Ja: no pewnie, że nie. Ale zwisa mi to.

M: Olać chwasty ciepłym moczem.Oto jest dewiza z życia wzięta.

Ja:  Tylko serce mi na moment stanęło jak zobaczyłam go w autobusie.

M: acha. To rzeczywiście Ci zwisa.

Ja: no bo wiesz, jak to się mówi co z oczu to z serca. Więc zwisa mi jak Go nie widze:)

Trzymajcie się ciepło w ten cholernie zimowy grudzień.

jeśli wystarczajaco mocno w coś wierzymy...
Autor: alchemia
02 grudnia 2006, 01:25

Panu B. chyba coś się pomyliło. Do ciagnięcia tej znajomości trzeba dwojga. Odezwałam się jeden raz, drugi, trzeci. Owszem zawsze odpisywał, rozmowa bywała całkiem normalna, bez półsłówek,  prób spławienia mnie. Ale dlaczego to ja mam być zawsze inicjatorką? To ma być równość koleżeńska. Jak mnie najdzie ochota odzywam się, jak On będzie chciał coś mi przekazać to On. Fakt faktem, że czasem ludzie zarzucają mi, że się prawie nigdy pierwsza na gg nie odzywam czy że jestem na niewidocznym, ale niech się Pan B. tym moim invisible nie wykręca. Olewam sprawę. Nie odzywam się już. Pierdole. I wiem co usłyszę przy pierwszym lepszym spotkaniu w knajpie: "dlaczego się nie odzywasz?". Wtedy to se pogadamy koleżko, albo chcesz mieć ze mną kontakt albo nie i nie ma obawy, że bede sikać ze szczęścia kiedy napiszesz kilka słów pierwszy, bo dostałam objawienia- wcześniej czy później miedzy Nami coś by pierdykło, konkretnie miejsce życia: Polska kontra inne kraje Europy, bo ja chcę wyjechać na pół roku, rok, a On nie wyobraża sobie życia poza Polską ;) Skąd inąd dobrze wiedzieć, gdzie można będzie go znaleźć;)